wtorek, 30 września 2014

prawo matki szczęśliwej






Moje dziecko… yyy NASZE dziecko zasypia we własnym łóżeczku. Nie. Jeszcze raz! Nasze dziecko, jak tylko zostanie uśpione przez Tatę ( w wyjątkowych okolicznościach przez Mamę) odkładane jest do swojego łóżeczka. Śpi w nim dopóki na nocne zaleganie w pokoju nie pojawią się Rodzice. Chyba za głośno chrapiemy, albo MałyA wyczuwa nas po zapachu, bo od razu zaczyna się kręcić, wiercić, mruczeć, do czasu…
Do czasu aż staje radosny przy szczebelkach i szczebiocze jak mały koliberek. Spania nie ma! Znaleźliśmy sposób. Tata wstaje i  transportuje drogą powietrzną ładunek zwany dzieckiem do naszego łóżka. Mija sekunda. Dziecko śpi.
Nasze dziecko ma prawo snuć się w piżamie do godziny ok. 9-10.  Dajemy Mu czas na obudzenie się, tak jak MamaA potrzebuję rano małej czarnej w filiżance, tak On potrzebuje potarzać się po dywanie i poprzytulać z „Bu” żeby w pełni być gotowym do łapania dnia całym swoim małym ciałkiem.


Nasze dziecko ma prawo tarzać się w piasku, jeśli tylko ma na to ochotę, ma prawo dotknąć „brudnej” niewysterylizowanej ławki podczas spaceru, a jak spadnie wielki deszcz, będzie miał prawo w kaloszach poskakać w kałuży. Ma prawo szaleć, śmiać się i wygłupiać.




Kiedyś miałam misję wychować nasze dziecko „tak-jak-trzeba” bez słodyczy, zasypiające samo w swoim własnym pokoju, w krawacie od rana, jedzącego widelcem i nożem w wieku 1 roku! I wiecie co mnie zmieniło? Jedno zdanie. Jedno zdanie, które wypowiedział mój mądry towarzysz życia, ojciec mojego dziecka, mój mąż. Rzekł On razu pewnego, że nikt nam tych chwil nie odda później, że to są tylko nasze chwile, nasze dzieciątko.. Dzieciątko, które za jakiś czas samo powie „Mamo idź już, chcę spać sam” Dzieciątko, które powie „ czekoladę zjem jutro, dzisiaj umyłem już zęby” Dzieciątko, które zamiast przytulasa dla mamy powie „Mamo, nie rób obciachu, znajomi patrzą” I miał rację. Od tamtej chwili nie opracowuję już  misji „ jak nauczyć MałegoA zasypiania w samotności” notabene jako kilkumiesięczniak tak właśnie było, ale wtedy to był Jego wybór. Skoro Jego potrzebą dzisiaj jest przytulenie się do któregoś z rodziców, pomiętoszenie mojej piżamy, żeby zasnąć, to ja chcę tę potrzebę spełnić. Tę i każdą inną i nikt nie ma prawa mi powiedzieć, że coś robię źle…
Nie chcę pozwalać Mu na wszystko, ale już dawno wyrzuciłam w kąt poradniki, książki, gazety, które twardo określają co wolno, a co nie. Oczywiście stawiamy jakieś granice, dlatego, że dziecko tych granic potrzebuje, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Póki co nie jest w stanie sam określić co jest dobre a co złe i mam wrażenie, że od nas oczekuje tego, że Mu to wskażemy. 
Nie wierzę w żadne książki, nie wierzę w żadne złote zasady wychowania dziecka. Wierzę we własną intuicję i miłość i, coś co mam wrażenie czasem umyka, zdrowy ROZSĄDEK.
Prawo Matki Szczęśliwej, które sama sobie uchwaliłam mówi „rób tak, żeby TOBIE i TWOJEMU DZIECKU było dobrze” i tego prawa będę przestrzegać póki sił i tchu mi starczy!



P.S. Bądź na bieżąco!
ciągle o tym samym, ale Facebook strasznie ogranicza widoczność wiadomości. Wystarczy zaznaczyć "Otrzymuj powiadomienia" i każda nasza informacja pojawi się na Twojej tablicy :) Teraz nic Wam nie umknie :)



4 komentarze :

  1. Absolutnie się zgadzam :-* Nasz syncio 14-miesięczny też z Nami usypia w łóżku, uwielbiam jak sie przytula do mojego brzusia i nie mam zamiaru go ani siebie pozbawiać tej przyjemności...

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że warto się posiłkować literaturą na temat macierzyństwa, wychowania. Ale trzeba też brać pod uwagę swoje przeczucia. To najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym zasypianiem w swoim łóżeczku i spanie całą noc to było u nas idealnie do ukończenia przez Matiego 1 roku życia. Z czasem zaczęły się wędrówki do naszego łóżka,a potem totalny bunt i brak chęci zasypiania u siebie. Próbowaliśmy wszystkiego....czytania bajek, opowiadania bajek, puszczania pozytywki z projektorem...wszystko to pomagała na krótki okres. Poza tym, zawsze trzeba było być przy nim, no to odkąd zaczął mieć normalne duże łóżko, kładłam się z nim i po prostu zasypiałam. Budziłam się strasznie wkurzona w środku nocy, bo miałam full rzeczy do zrobienia i jak zwykle nic z tego nie wyszło.
    W końcu któregoś pięknego dnia odpuściliśmy. Teraz to wygląda tak, że po kąpieli, daje mu kolację, gaszę w salonie światło, on siedzi z nami, ogląda telewizje lub po prostu kręci się po mieszkaniu w którym panuje półmrok i jak jest zmęczony pada gdzie popadnie i po prostu zasypia. Czasami jest to kanapa w salonie, czasami dywan, a czasami jego łóżko. Przynajmniej w domu jest spokój, cisza, nikt się nie denerwuje, ja zrobię to co mam do zrobienia i każdy jest szczęśliwy :)
    Do jednego muszę się przyznać. Jestem przeciwniczką usypiania dzieci w łóżku rodziców. Co innego wziąć dziecko do siebie w środku nocy lub nad ranem,a co innego nauczyć dziecko, że łóżko rodziców jest do zasypiania i zrobić z tego rytuał. Ja oczywiście nie krytykuję nikogo, kto tak robi, broń boże, po prostu tak sobie postanowiłam kiedyś i to jest jedyna zasada, której się trzymam, bo reszta to pełen żywioł i hulaj dusza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest właśnie piękne że każda z nas matek może mieć własne prawo do wychowywania własnego dziecka i co najważniejsze każda inne ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy pozostawiony komentarz. Jeśli nie masz konta Google, wybierz NAZWA/ADRES URL, pierwszą lukę uzupełnij swoim imieniem, drugą zostaw pustą.