Nie
chciałeś nam zrobić prezentu na 3-cią rocznicę ślubu, czekałeś
kilka dni. Kilka dłuuugich dni. Nieziemsko bolało, ale Ty nie chciałeś jeszcze
przyjść. Kazałeś mi i Tacie dwa razy na porodówce leżeć. Ale
czekałeś. I ja też czekałam. Na Ciebie.
I warto było, bo kiedy rok temu 8 minut po północy Pani w okularach położyła mi na piersi małe zawiniątko, małego ciepłego kluseczka, wiedziałam, że moje życie właśnie się zmieniło. Na bardziej rozsądne, zorganizowane, poukładane. Na lepsze. Tych emocji, których doświadczyłam wtedy nigdy już nie zapomnę. Chciałam płakać ze wzruszenia, ale byłam tak szczęśliwa, że żadna łza nie miała prawa pojawić się na moim policzku. Wtuliłeś się i poczułam wtedy, że jesteś dla mnie wszystkim, a ja jestem dla Ciebie całym światem i to było najprzyjemniejsze uczucie na ziemi. Wszyscy straszyli, że będzie boleć, będzie strasznie. A ja się doczekać tego bólu nie mogłam.
I warto było, bo kiedy rok temu 8 minut po północy Pani w okularach położyła mi na piersi małe zawiniątko, małego ciepłego kluseczka, wiedziałam, że moje życie właśnie się zmieniło. Na bardziej rozsądne, zorganizowane, poukładane. Na lepsze. Tych emocji, których doświadczyłam wtedy nigdy już nie zapomnę. Chciałam płakać ze wzruszenia, ale byłam tak szczęśliwa, że żadna łza nie miała prawa pojawić się na moim policzku. Wtuliłeś się i poczułam wtedy, że jesteś dla mnie wszystkim, a ja jestem dla Ciebie całym światem i to było najprzyjemniejsze uczucie na ziemi. Wszyscy straszyli, że będzie boleć, będzie strasznie. A ja się doczekać tego bólu nie mogłam.
Minął
rok, a my z Tatkiem co jakiś czas zadajemy sobie pytanie, czy to
naprawdę, czy naprawdę jesteś nasz i na zawsze już będziesz. Codziennie dziękuję Temu
Na Górze, że Ciebie mamy. Patrzę jak się bawisz, odwracasz co raz
głowę i sprawdzasz czy jestem, wtedy wiem, że moje życie ma sens.
Piszę i płaczę, płaczę bo jestem szczęśliwa, od roku jestem
notorycznie nienagannie szczęśliwa. Nie muszę robić kariery, nie
potrzebuję markowych ciuchów i drogich kosmetyków. Wystarczą mi
wakacje u Twoich dziadków, nie muszą być Malediwy. Do życia
potrzebuję Twojego uśmiechu i pewności, że też jesteś
szczęśliwy. Nigdy nie pozwolę, żeby to szczęście się ulotniło.
Każdego dnia będę o nie walczyć, dla Ciebie Synku.
Wiem,
że czytają nas jeszcze-nie-matki. Nie zastanawiajcie
się, nie rozmyślajcie, nie kalkulujcie. Nie będę kłamać, Wasze
życie się zmieni. Swój czas trzeba podzielić na innych, zmartwień
też będzie więcej. Ale to życie nabierze nowego sensu, innego
wymiaru. Może będzie inne, ale na pewno będzie piękniejsze.
Wzruszający post :) Fajnie, że Adaś miał taką imprezę. Roczek to jednak jest coś! Moja malutka nie miała pierwszych urodzin niestety, przez ciężką sytuację, ale może drugie się uda? :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na bloga zupełnie przez przypadek (ahh ten facebook), ale zostanę najdłużej :)
Lajkuję, obserwuję, pozdrawiam Siostra Polka :)
ps. proponuję usunąć weryfikację obrazkową ;)
Witamy i zapraszamy :) dziękujemy za sugestię idnośnie weryfikacji, faktycznie mnie też denerwuje. Już zlikwidowana ;) pozdrawiam!
UsuńChoć mamą jeszcze nie jestem to bardzo się wzruszyłam. Jesteś wspaniałą mamą...
OdpowiedzUsuńP.S. Piękny tort :-) I wszystkiego najlepszego dla synka!
Piękny tekst.....
OdpowiedzUsuńprzepiękny tekst, wzruszyłam się. wszystkiego najlepszego dla synka! :)
OdpowiedzUsuńMatki również czytają wszystkie posty :) pozdrowienia dla Małego A i jego rodziców
OdpowiedzUsuńCiotka pięknie to ujęłas. A mały A zjadł trochę torta?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że zjadł. Przecież to łasuch niczym Kubuś Puchatek ;)
UsuńWszystkiego najlepszego dla Małego A. ;)
OdpowiedzUsuńHmmm jakbym czytała swoje myśli i odczucia... Ach poryczałam się :-P Mój synek skończył roczek 3 dni wcześniej 26 lipca :-) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń