piątek, 31 października 2014

co jeszcze?

Jest noc. Ich Dwóch śpią spokojnie, a ja mam czas, żeby siedzieć i myśleć tak po prostu. Obok lampa wina, taka wiecie, zdrowotna :) Delikatne światło tworzy nastrój idealny do chwili dla siebie samej. W radio relaksująca muzyka. Idylla. Lubię to co mam, doceniam to i co wieczór w niemej rozmowie za to dziękuję. Ale mimo wszystko zastanawiam się, gdzie będę za rok, dwa czy 10 lat, jeśli będzie mi dane.
Dokąd zmierza moje życie. Co jeszcze może pozytywnego mnie spotkać. Na złe rzeczy nie czekam, nie chcę ich. Więc czy jeszcze coś dobrego ma prawo mi się przytrafić, przecież mam już tak wiele. Mam wszystko o czym marzyłam. Trafiłam na wspaniałego mężczyznę, który jest nie tylko moim cudnym mężem, ale też cudnym ojcem. No właśnie, mamy cudownego syna, takiego jak zawsze marzyłam. Na prawdę. Kiedyś się bałam, co będzie jeśli moje dziecko nie będzie idealne, wiecie, nieładne czy niemądre, czy będę je kochać? Głupia byłam. Nasz syn jest idealny pod każdym względem. Bo jest nasz! Jest taki dziecięco piękny. Dokładne taki jakiego sobie wyśniłam. 
Może nie zwiedziłam całego świata, nie byłam w Indiach, podejrzewam, że nigdy nie będę. No właśnie, a może kiedyś.... Do Rosji przecież udało mi się pojechać, a też było to zawsze w sferze marzeń, rzeczy o których się myśli, pragnie się ich, jednocześnie wiedząc, że nie mają prawa się ziścić. A jednak się ziściło, stało się i było.
Najważniejsze to postawić sobie jakieś cele. Ale jakie?! Przecież bliżej mi do 30-tki niż do nastolatki. Do jakiego celu powinna dążyć prawie trzydziestolatka? Czego jeszcze mogę chcieć i czego potrzebować. Mam rodzinę, mam mieszkanie. Tak w zasadzie brakuje mi tylko tego czegoś, co ludzie nazywają ,,pracą''. Tak. Pracy nie mam. I nie wiem czy chcę mieć, bo dobrze mi w domu. Mogę o wszystko zadbać, wszystkiego dopilnować. Z niczym się nie spieszyć. Ale moje drugie ,,ja'' chciałoby pójść do ludzi, chciałoby co dzień rano wstawać i szykować się do pracy, MałegoA do żłobka czy przedszkola zawieźć. Z Tatą obmyślać plan na pogodzenie wszystkich zajęć. Chciałoby mieć jakieś ramy czasowe. Wiedzieć, że 'od do'... Dzisiaj tego nie wiem, nie muszę wstawać rano, o ile moje dziecię zechce pospać dłużej. Nie muszę każdego dnia świetnie wyglądać. Mogę sobie pozwolić na worki pod oczami. Nie zawsze i nie za często, ale czasem. Mam tą wolność, że może mi się nie chcieć - ładnie się ubrać, ładnie się uczesać, pójść na spacer. I chociaż wystrzegam się tego, żeby nie wpaść w jakąś czarną dziurę SZAREJ DRESOWEJ CODZIENNOŚĆI, to jednak mogę! Tylko czy chcę... Gdyby tak ktoś za nas chciał podjąć decyzję. I powiedzieć, że ma być tak a nie inaczej. Ale  musisz sama zdecydować. Wybrać dokąd chcesz podążać, co chcesz w życiu jeszcze osiągnąć. Po mału zaczynam się otrząsać z ,matczynego letargu''. Zaczynam dostrzegać swoje potrzeby. Uzmysławiam sobie, że moje dziecko może chcieć odpocząć ode mnie, też na pewno potrzebuje czasu z tatą, z innymi dziećmi. Odwlekam ten czas jak tylko mogę, ale wiem, że to nieuniknione. Nie chcę wtedy zostać ,,z niczym'' chcę mieć coś swojego. Coś co będzie moje i tylko moje. 
Chcę marzyć i wierzyć, że pomimo iż mam tak dużo, jeszcze wiele piękna przede mną. Nawet jeśli ma być ono ukryte w zwkłych kanapkach z żółtym serem dla moich Dwóch, chcę to piękno znaleźć i być go pewna.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy pozostawiony komentarz. Jeśli nie masz konta Google, wybierz NAZWA/ADRES URL, pierwszą lukę uzupełnij swoim imieniem, drugą zostaw pustą.