Pamiętacie jak pisałam Wam, że MałyA nie chce spać? O tu -> KLIK. Jak wiecie, wtedy nie wyszło nam spanie raz dziennie, może dwa dni się udało, ale generalnie MałyA zasypiał wtedy kiedy Jemu było wygodnie. Jeszcze jakiś miesiąc temu zdarzało Mu się spać 2 razy dziennie, ale te czasy, mam wrażenie, minęły bezpowrotnie.
Ostatnio u nas ze spaniem lepiej. Ale chyba odkryłam
Amerykę, bo widzę, że MałyA zasypia szybciutko jak jest naprawdę zmęczony. Nie
ustawiam, więc drzemki na 12:00 każdego dnia, bo nie każdego dnia dziecię budzi
się rano o tej samej porze. Są szczęśliwe dni, że śpi do 9 :) rzadko, ale bywa.
Wtedy drzemka dopiero ok. 13-14. O 12 i tak by nie zasnął, więc po co walczyć z
wiatrakami. Nie wiem od czego zależy to,
że nasze dziecko nie ma stałych godzin snu, tłumaczę sobie, że jest po prostu
indywidualistą. Próbowałam ustawić dzień wedle jakiegoś harmonogramu MNIEJ
WIĘCEJ. Niestety, poległam. I chociaż bywało, że MałyA był bardzo śpiący
wieczorem to i tak nie mógł zasnąć. Brykał po łóżku w tą i z powrotem, rzucał
się, skakał…. Nie chcę mówić głośno, ale wyglądało to tak, jakby co najmniej
coś zażył, i się z matką nie podzielił, bo ja taka energiczna wieczorem nie
bywam! Dzisiaj jest trochę lepiej i takie wieczory od kilku tygodni są
rzadkością, więc nie wnikam dlaczego tak się działo. Cieszę się, że minęło i już.
Zauważyłam też, że dużą rolę przy zasypianiu ma moja piżama, tak… moja piżama,
której nigdy nie mogę mieć na sobie, gdy Go usypiam (ale zazwyczaj robi to TataA), bo MałyA musi ją miętosić,
dotykać i wywracać. Jakoś tak lżej idzie Mu leżenie w łóżku, gdy może wziąć w
rączki różową tkaninę. To nic, że jak był malutki próbowałam Go nauczyć
zasypiania przy przytulance, że może lepiej,
milej. Wtedy nie chciał. Chyba dorósł, bo teraz musi coś do spania
mieć. Jako, że nie wyobrażam sobie wożenia ze sobą mojej piżamy wszędzie, gdzie
miałby zasnąć poza domem, postawiłam na nowego pluszaka. Kolorowego i
mięciutkiego. Coś co miło się dotyka, można przytulić i spokojnie zasnąć. Od
jakiegoś czasu MałyA zasypia razem ze swoją sówką. Sówka jest urocza, miła w
dotyku, i ma nóżki za które może złapać mała rączka. Możecie ją zamówić
tutaj-> www.may-art.pl May-Art mają w swojej ofercie nie tylko pluszaki,
ale też różne różności dla niemowląt i dzieci, od bambusowych pieluszek, przez otulacze, kocyki z minky po pościele i
poduszki minky+tkanina bambusowa. Wiecie, że nigdy nie miałam do czynienia z
„bambusem” jako tkaniną? Ale jakość tego materiału bardzo pozytywnie mnie
zaskoczyła. Rewelacyjnie wchłania wodę i jest tak miła w dotyku, że chyba sama
sobie kupię coś z bambusa :)
Na zdjęciu MałyA ze swoją przyjaciółką sową od May-Art.
Wiecie, że sówka uszyta jest ręcznie z polarku minky, a w środku znajdują
się antyalergiczne kulki silikonowe? No to już wiecie :)
Czy Wasze dzieci mają ulubione pluszaki, z którymi nigdy się nie rozstają?
My mamy Szczeniaczka z fisher-price, ulubieniec mojego dziecka, wszędzie z nami jeździ :)
OdpowiedzUsuńAle kolorowa ta sowa :) minky są super w dotyku, dzieci bardzo lubią :) u nas do spania wystarcza pielucha tetrowa póki co :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj pieluszki z bambusa! Super delikatna, aż żałuję, że nie wiedziałam o takich rzeczach jak MałyA był malusi :)
UsuńŚwietny post ! Ostatnio szukałam dla mojego maluszka kombinezonu dobrego i polskiego znalazłam http://trendydzieciak.pl/catalogsearch/result/?q=kombinezon
OdpowiedzUsuń