Wizyta przemiłych gości dobiega niestety końca i znów będzie
trzeba samemu w domu z dzieciaczkiem siedzieć :) Konkluzja taka mnie naszła
podczas tych paru dni, że chyba gosposi potrzebuję :D Fajnie tak mieć komu
Małego A podrzucić na chwilkę i coś zrobić spokojnie!
Ale póki co weekend za nami.
Na ślub kolegi Dużego A oczywiście się spóźniliśmy, chociaż nic na to nie wskazywało, wszyscy jak jeden mąż postanowili w związku z badziewną pogodą z nad morza uciekać. Korki, korki, korki, nawet tam gdzie się filozofom nie śniło! Obsuwa dobre 10 minut! Ale na przysięgę zdążyliśmy. Zawsze się wzruszam, nawet na obcych ślubach :) Przypominam sobie mój i Dużego A. aaaach…
Na ślub kolegi Dużego A oczywiście się spóźniliśmy, chociaż nic na to nie wskazywało, wszyscy jak jeden mąż postanowili w związku z badziewną pogodą z nad morza uciekać. Korki, korki, korki, nawet tam gdzie się filozofom nie śniło! Obsuwa dobre 10 minut! Ale na przysięgę zdążyliśmy. Zawsze się wzruszam, nawet na obcych ślubach :) Przypominam sobie mój i Dużego A. aaaach…
Po ślubie pojechaliśmy do oddalonego kilkaset metrów mini
zoo. A tam! Wielki King Kong, dziecięca zmora mojego brata :) teraz przeszła na
Małego A, bo płakał jak zobaczył stwora. Ale zwierzęta oglądał już z większym
entuzjazmem.
Na mini zoo nie poprzestaliśmy, w drodze powrotnej nadrobiliśmy
prawie godzinę drogi, tylko po to, żeby spróbować hamburgera, najlepszego w
życiu Taty A (ja nie miałam okazji skosztować wcześniej) Ponoć taki wieeelki i
taki pyyyyszny. No cóż, widocznie był, kiedyś. Ani wielki, ani pyszny się nie
okazał. Kawałek mielonego kotleta, wsadzonego w bułkę i przykryty kiszoną
kapustą. Ot Ameryka! Tato A dawno już tam był, może Mu się pomyliło, ale był
tak samo zawiedziony jak reszta wycieczki.
W samochodzie w sumie 5 godzin, więc Małemu A trochę się
nudziło, dobrze, ze ciocia za rączkę potrzymała :)
Weekend ogólnie dość intensywny. Były spacery nad morzem, była zabawa w trampolinie, a nawet pochód Hindusów :) A tu jeszcze kilka fotek :)
Duży A rozumiem chciał walczyć z King Kongiem gigantem hehe.
OdpowiedzUsuńP.S. Nowa czytelniczka z niecierpliwością czeka na kolejne weekendowe wspomnienia
★★★★★