Tak jak
pisałam wcześniej, Tata A dał mi wczoraj "wolne" popołudnie. Niby chciałam,
potrzebowałam dla higieny umysłu, a z drugiej strony czy Mama może sobie z domu
po prostu wyjść? Zostawić dziecko z… Ojcem!?!?!? Całe dnie spędzam z Małym A
sama. Zawsze razem. Na kawusię do znajomych, spacery to oczywiste, większe
zakupy to też we trójkę. Kiedyś częściej wychodziłam, ale ostatnio osiadłam w domu bardziej. I nagle mam wyjść?! SAMA?! Hmm, no ale przecież Tata
też ma jakiś tam instynkt, radę chyba sobie da.
Spotkanie z koleżanką nie wypaliło, MUSIAŁAM więc wybrać się na zakupy, ale nic do
domu, nic dla Małego A… nie,nie,nie. Tym razem coś tylko dla mnie! Całe dwie godziny mnie nie było. Swoją
drogą wyjdzie to człowiek w postaci Mamy z domu, odpocząć, a tu w galerii co
krok płaczące dziecko. No i weź odpocznij ;) No to wracam styrana tymi zakupami do
domu, niby wszystko ok. Chłopaki już naszykowani do wieczornego rytuału, Mały A
w kąpieli, okiem omiotłam mieszkanie - bałagan taki jak zawsze, więc nic
strasznego chyba się nie działo. Tata A zadowolony, że język wspólny z synem
znalazł. Dobry ten Tata, dzieckiem naszym się zaopiekował :) Ale skaza na diamencie musi być… nie
dopilnował dziecka pod moją nieobecność! UDERZYŁO SIĘ!!! O zgrozo! Zaklęłam w myślach siarczyście „
ożesz, motyla noga!” Ale nie odezwałam się nic, przetrawiłam sprawę i
uświadomiłam sobie, że przy mnie pewnie też by się uderzył, ba! Uderzył się nie
raz, chociaż ciągle przy Nim jestem, dbam i nadzoruję. Wniosek z tego taki, że
dziecku krzywda się nie dzieje, jak zostanie z kimś, kto nie jest Mamą, pod
warunkiem, że jest zaufany, a powiedzmy, że Tata się do tych ludzi zalicza ;) Muszę
Ich Dwóch tak częściej zostawiać, na męskie wieczory ;)
Ale czy Ja odpoczęłam? może ciałem byłam gdzie indziej, ale myślami ciągle w domu :) Tak już chyba zawsze będzie, i dobrze mi z tym!
A to z dzisiejszego
wieczornego spaceru, jutro też ma być tak pięknie, więc może nad morze?
Z góry przepraszam, że koleżanka się rozchorowała, ale na szczęście wypad był, nie zrezygnowałaś z "samotności" to najważniejsze. Sesja piękności też by mi się przydała, ale musiała by koleżanka męża pożyczyc :)
OdpowiedzUsuń